21 września 2016

#Smaki świata - Bułgaria

Ufff... to był ciężki tydzień! Ale w końcu na bloga wjeżdża nowy cykl - Smaki świata i już dziś podzielę się z Wami moimi kulinarnymi doznaniami z Bułgarii! 😊

 
Te wakacje były zupełnie nieplanowane, na totalnym spontanie, bo przypadkiem udało nam się wygrać bilety lotnicze do Bułgarii. Wymagało to trochę "gimnastyki" z planowaniem i budżetem, ale się udało i nie żałuję, bo zwiedzanie świata i smakowanie nowych rzeczy to 2 moje największe pasje. Dziś zabiorę Was w pyszny skrawek kulinarnego świata Bułgarii, bo żeby zgłębić tę kuchnię potrzebne byłoby na pewno więcej niż 7 dni, ale postaram się opisać to, czego miałam przyjemność spróbować. 😊


Zacznę od początku, czyli podziękowań dla Alle Chillon za możliwość wzięcia udziału w konkursie i Small Planet Airlines za te wygrane bilety dla Dominika. 💙


Wylot mieliśmy z Warszawy o 6 rano, więc musieliśmy zapewnić sobie jakiś parking, na którym moglibyśmy zostawić auto na cały tydzień i przyznam, że podczas poszukiwań bardzo mile się zaskoczyłam! Zawsze wydawało mi się, że za taki parking trzeba zapłacić krocie, tymczasem 7 dni na strzeżonym parkingu i transfer na i z lotniska kosztowały nas... 65zł! Majątek, prawda?


Kolejnym zaskoczeniem były ceny hoteli i kwater w Bułgarii - rewelacja! Ja wiem, że czas, w którym tam byliśmy to praktycznie koniec sezonu, ale i tak super, że można znaleźć zakwaterowanie na 7 dni dla 2 osób z pełnym wyżywieniem już nawet za 1500zł! Pomogła mi w tym oczywiście wyszukiwarka Booking.com, w której jestem absolutnie zakochana! 💙

Polecam Wam tę stronę z całego serca, gdyż można znaleźć mnóstwo niesamowitych miejsc w cenach odpowiadającym Waszym wymaganiom i możliwościom. My z tego rozpędu zarezerwowaliśmy już hotel na przyszłe wakacje, bo znaczna część hoteli na Booking oferuje bezpłatne odwołanie rezerwacji nawet do 7 dni przed wyjazdem oraz brak konieczności wpłacania zaliczki - dla mnie bomba! 😁

Wybraliśmy hotel Atrium Beach w Elenite i naprawdę się nie zawiedliśmy, być może są osoby, które by na niego narzekały, ale nam potrzeba łóżka, pięknego widoku i miejsca, by się umyć. Poza tym większość czasu spędzamy nad morzem i poza hotelem, bo lubimy być w ruchu. Tym razem zdecydowaliśmy się na opcję all inclusive, ale przyznam, że następnym razem na pewno tego nie zrobię. Jedzenie w hotelu było bardzo smaczne i całkiem urozmaicone, ale nie miało nic wspólnego z tradycyjnymi smakami Bułgarii. To taka papka dla europejskich gości, którzy chcieliby spróbować czegoś innego, ale jednak nie za bardzo odmiennego od tego, co mogą zjeść u siebie. Jak wiadomo z takiego kompromisu nie może wyjść nic niezwykłego. 😉



Hotel Atrium Beach ma 4 gwiazdki i jest częścią większej grupy hoteli Victoria Group, ogromną zaletą tego rozwiązania jest fakt, że można korzystać z atrakcji i restauracji we wszystkich hotelach należących do grupy, w tym z aquaparku. Piękne zielone tereny, ogrody, plaże oddalone o 10 m od hotelu, wybór basenów, barów i restauracji. Świetna opcja dla rodzin z dziećmi, młode pary też mogą tam pojechać, ale myślę, że po 2-3 dniach wkrada się monotonia. Bo ile można spacerować i chodzić non-stop do tego samego klubu? Choć oferuje on darmowe drinki i całkiem niezłą muzykę (stare rnb i pop z lat 90, to ile imprez można zaliczyć w trakcie 7 dni w tym samym miejscu? 😉


Naprawdę warto wybrać się do Elenite - to mała miejscowość, na której wzgórzach znajdowały się hotele, a obok nich supermarket i mały pasaż handlowy. 200 m od hotelu mieliśmy przystanek autobusowy, z którego można było udać się do Sveti Vlas za 3 leva za osobę, Słonecznego Brzegu - 4 leva za osobę i Nessebaru - 5 leva za osobę. Z przystani przy molo odpływała także mała łódka do Nessebaru, rejs kosztował 15 leva za osobę i był wart każdej wydanej stotinki! Niesamowite widoki, cudowne morze i panorama Słonecznego Brzegu i Nessebaru - rewelacja!


Ceny w Bułgarii też naprawdę zaskakiwały, były porównywalne do tych w Polsce lub znacznie niższe np. w przypadku alkoholu. Butelkę lokalnej whisky można było tam kupić za 8 leva, czyli ok. 20zł. Rakiję dobrej jakości za 15 leva, czyli ok. 37zł. My zaopatrzyliśmy się w kilka trunków, bo bardzo lubimy przywozić takie pamiątki. Udało nam się także spróbować nieco na miejscu, a także odnaleźć na sklepowych półkach nowe smaki mojego ulubionego Somersby - pear cider i blueberry. Oba były świetne, ale cydr gruszkowy skradł moje serce! 💙 Mam nadzieję, że już wkrótce doczekamy się ich i w Polsce.



Do naszych pamiątek dodaliśmy także rachatłukum - tradycyjne bułgarskie słodycze, eliksir z róży, kosmetyki różane, tradycyjną mieszankę bułgarskich przypraw, czubricę czy miętowy miód. Wybór jest ogromny! Następnym razem na pewno zdecyduję się na przywiezienie giuweczy, czyli glinianych naczyń do wszelkich zapiekanek czy gulaszy. Duże naczynie można było kupić już za 15 leva, a te mniejsze nawet za 4-5 leva!



No dobrze, dochodzę do momentu, w którym będę zachwalać bułgarską kuchnię, bo jest naprawdę pyszna i zdrowa! Opiera się ona na grillowanych warzywach i mięsach, delikatnych zupach i chłodnikach, aromatycznych gulaszach i pysznym winie!

W hotelu mieliśmy szansę skosztować kjufte, kebabcze (wspaniale doprawione mięsko mielone w formie podłużnych kiełbasek lub kotlecików), sarmi (gołąbki z ryżem i mięsem mielonym w liściach kapusty lub winogrona, o ile się nie mylę) czy bardzo popularną sałatkę szopską (pomidory, ogórki, papryka, cebula) z pysznym serem sirene, który przypomina grecką fetę.

W Słonecznym Brzegu mieliśmy okazję skosztować:
  • pysznie doprawionego taratoru - chłodnik z bałkańskiego jogurtu, który ma w swoim składzie dobroczynne bakterie lactobacillus bulgaricus, z czosnkiem i koperkiem. To fantastyczny początek posiłku i danie idealne na gorące dni.
 
  • sycącego sache (sacz) z mięsem z cielęciny, wieprzowiny i kurczaka. Sache to taki gorący półmisek z mięsem i ogromną ilością grillowanych warzyw posypany serem. Na stół wnoszony jest, gdy mięsko jeszcze skwierczy, a całość aż dymi. Porcja na jedną osobę to aż 0,5kg! Dla naszej dwójki było to jednak zbyt wiele. :) Smaczne, ale mięso poprzez długi kontakt z gorącym żeliwnym naczyniem staje się nieco gumowate.

  • wyśmienitej kavarmy - rodzaju gulaszu z mięsem wieprzowym i duszonymi w niezwykle aromatycznym mięsno-pomidorowym sosie warzywami. Mięso aż rozpływa się w ustach, a mieszanka przypraw uderza do głowy. Niebo w gębie! :)



Słoneczny Brzeg to trochę taki polski Kołobrzeg czy Mielno - imprezownia, bo pełno tam hoteli, campingów czy dyskotek. Znajdzie się też ogromny bazar, wesołe miasteczka i pełno mniejszych lub większych knajpek i kafejek z widokiem na morze. Jedyne co naprawdę mnie tam zachwyciło to szeroka i piękna plaża, której końca nie było widać!



W Nessebarze mieliśmy okazję spróbować:
  • wybornego różowego wina wyrabianego na miejscu - mocne, ale delikatne w smaku po całym dniu na słońcu naprawdę uderzyło nam do głowy
  • tradycyjnie już - szopskiej sałatki - dodawaliśmy ją niemal do każdego dania, jest prosta i mega smaczna!


  • miejscowej ryby - był to filet, ale nie byle jaki, bo z rekina wyłowionego z wód Morza Czarnego. 


  • Niezwykłych frytek z białym serem - okazały się naprawdę wyborne, ser sirene nadał im nie tylko słonego posmaku, ale i delikatnej konsystencji, która w połączeniu z chrupkimi ziemniakami była kulinarnym orgazmem. 

  • ostrych grillowanych papryczek - niestety nie podołaliśmy, chociaż lubimy ostre smaki, to tutaj przegraliśmy z bułgarską papryką. :)


Deser? Nie był już potrzebny i nawet nie mieliśmy na niego już miejsca, bo wisienką na torcie był niezwykły widok jaki mieliśmy podczas kolacji. Pozdrawiamy kapitana z restauracji Honolulu. 😊

 
 
Nessebar naprawdę mnie zachwycił, według mnie to perła tego wybrzeża! <3 To miasteczko umiejscowione na półwyspie, który ma wymiary 350m x 850m. Serio, nie wiem jak im się udało, ale na tym półwyspie jest zmieszczone tyle uroku, że wystarczyłoby na całe państwo. Fantastyczne widoki, dookoła morze, w oddali góry, a w miasteczku wąskie uliczki, stare ruiny, klimatyczne kafejki i restauracje. Zachwycające miejsce - trzeba zwiedzić!





Bułgaria jest miła, przystępna zarówno kulturowo jak i cenowo. Morze jest ciepłe i czyste, plaże pozostawiają trochę do życzenia, no ale przecież nie wszystko może być idealne, prawda? Kilka mankamentów nadrabiały piękne muszelki, które udało mi się znaleźć na brzegu. 


Zdecydowanie zachwycił mnie ten zróżnicowany krajobraz - z jednej strony góry, a z drugiej piękne morze. Tworzyło to niezwykły mikroklimat i jedne z piękniejszych zachodów słońca jakie widziałam. 


Na początku byliśmy nieco rozczarowani, bo oboje z Dominikiem jesteśmy ogromnymi fanami Egiptu - ze względu na piękne Morze Czerwone, fantastyczną pogodę, a ja przede wszystkim na fascynującą historię i niesamowite zabytki, ale po tych 7 dniach stwierdzam, że chętnie bym jeszcze wróciła do Bułgarii. Na pewno nie samolotem, a autem i z własnym wyżywieniem. Dlaczego? Bo jest mnóstwo miejsc na wybrzeżu i w głębi kraju, które warto zobaczyć, a podróż samolotem oznaczałaby konieczność wynajmowania auta, co jest drogie i ryzykowne. A na własne wyżywienie zdecydowalibyśmy się dlatego, że ceny w sklepach są porównywalne do naszych, a w restauracjach niższe niż w Polsce, więc all inclusive to zwykła strata pieniędzy. O alkoholu nie wspominając, dużo nie pijemy, a na nasze potrzeby wystarczyłaby butelka dobrej rakiji za 20 leva na tydzień.

Podsumowując, Bułgaria piękna i warta zobaczenia. Dla nas odpada wypoczynek stacjonarny, bo lubimy zwiedzać, poznawać nowe miejsca i ludzi, zwłaszcza, że w tym względzie ten kraj ma wiele do zaoferowania.  Zaś kuchnia bułgarska jest pyszna i zdrowa - grillowane i duszone mięsa i warzywa, aromatyczne i lekkie zupy sprawiły, że przez tydzień moje chore jelita też miały urlop.

Kochani, jeśli macie okazje spróbować jakichś bułgarskich pyszności lub wybrać się tam na wakacje, to nie wahajcie się ani przez chwilę, bo naprawdę WARTO! 😊

Wydrukuj

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aparat aż sam rwał się do fotografowania :)

      Usuń
  2. jejciu jak pięknie!!! zazdraszczam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😊 polecam wybrać się w tamte rejony, ceny są naprawdę przystępne, a widoki zachwycające! ❤

      Usuń
  3. Będę chętnie zaglądać do wpisów z tej serii. Dla mnie podróże to przede wszystkim nowe smaki i nowe potrawy. Coś czuję, że rozkochałabym się w bułgarskiej kuchni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się nowe :) też kocham poznawać nowe miejsca właśnie przez pryzmat kuchni, z niej można tyle nauczyć się o miejscu i ludziach. A bułgarska kuchnia jest prosta i naprawdę smaczna :)

      Usuń

Copyright © 2016 Cooking Monster , Blogger